|
"O coś innego chodzi. Obecna, rabunkowa gospodarka leśna, mam na myśli sposób mechanicznego
transportu (zrywki), który dewastuje totalnie ogromne połacie poszycia i niweczy to co las powinien
dawać rzekom, czyli zatrzymanie wody opadowej i rozbudowane sieci dróg powodują, że tak
"zagospodarowane" lasy więcej szkodzą rzekom niż dają pożytku."
_______
O ile z tym jestem w stanie się zgodzić, pewnie dlatego że tak mnie nauczono (lub wkręcono) jak
wszystkich ostatnio, o tyle ludziom którzy żyli tam w tych czasach na pewno nie. Wtedy nikt nie
kombinował (z teoriami) a jakoś się żyło, a i ryby chyba dawały sobie radę. Chyba.
"Można zaryzykować stwierdzenie, że rzeki karpackie byłyby zdrowsze gdyby ich dorzecza były
nieużytkami łąkowymi. Poza tym nie gadaj, że w głębokich Bieszczadach było jakieś wielkoobszarowe
rolnictwo, które spowodowało trwałe wylesienie. Tam zawsze był las po horyzont, może poza czasami
wojen, tylko nikt go nie mielił z ziemią przy pomocy buldożerów".
______
Myślisz że byłoby lepie? A masz pewność że w tamtych czasach były ryby o jakich piszemy i wszystko z
wodą grało? Może. Pewnie tak. Ale i zimy jak i mieszkańcy (ich ilość) były znacznie inne.
Buldożerów mi nie wrzucaj , lepiej filmiki lub foty z lasami po horyzont.
Może sprawdzę na starych mapach wojskowych sprzed I wojny światowej jak to było z tymi lasami lub
wielkoobszarowym rolnictwem żebym nie wyszedł na głupka. Wrzucić je tutaj do galerii?
|