|
Mylisz się Łukasz. Lub ja się mylę. Wszechmocnym i wszechwiedzącym nie jestem więc oczywiście mogę.
Wiesz co zauważyłem. Dawniej w "tych" wszystkich wodach (akwariach) w których teraz nie ma życia, jakoś
było ono cały rok. Cały, nie sezonowo!
Teraz zauważyłem takie zjawisko. Ryby znikają z tych wód i jakby spływają do większych cieków. W moim
przypadku do Sanu, zbiorników Solina i Myczkowce. Może rzeczywiście większość tych ryb ginie i w ogóle nie
spływa. Znika, jest zjadana, słuch po nich ginie. W sumie to nawet logiczne bo "ciagle ich gdzieś ubywa".
Zanikają. Czy są to "wędrówki"? Szczerze? Wątpię.
Znikają ryby z bardzo czystych rzek w których na pewno woda nie jest zatruta ani zanieczyszczona czymś co
mogłoby je zabić. Prędzej obstawiałbym brak pożywienia. I dlatego może każde tarło w takich wodach "umiera
z głodu". Skoro woda od min września jest w nich odpowiednio zimna, na pewno jest czysta (opady to "świeży
powiew") przez jesień, zimę, wiosnę i przez ten okres nic w niej nie chce zostać to coś jest mocno nie tak. W
rzekach typu Osława, rzeczkach typu Olszanka, Hoczewka, Czarny, Solinka, Wiar, Sanoczek, itd. nie można
zobaczyć życia (głowacza, strzebli, pstrążka, śliza, itp) to co się w nich dzieje? Może wypadałoby żeby w
końcu ktoś przeszedł się w różnych okresach i zrobił kontrolne odłowy agregatem i sprawdzić czy "na oko" nie
ma ryb, czy rzeczywiście te ryby znikają. Później oczywiście migrujące wracają na tarło i cykl (ginięcia) się
powtarza. Jak u łososi w innych krajach. Dziwne.
Oczywiście bardzo często takie zjawisko "spływania" było opisywane w całej mojej karierze wędkarskiej we
wszelkich czasopismach czy literaturze. Nigdy jednak nie przypuszczałem że do czegoś takiego dojdzie na
tych wodach z którymi miałem doczynienia czyli wody okolic Leska, wody Bieszczad i Pogórza Sanockiego,
Przemyskiego czy innych. Ryby zawsze w nich były. Zawsze czyli cały rok bez względu na to co się działo w
wodą.
Może żyłem w innej rzeczywistości a ta "opisywana" jest tą właściwą czyli tą obecną.
Jak pisałem, ja to widzę "na oko", ale skoro widzę i inni z którymi o tym rozmawiam również to zauważają, czyli
nie jest to problem wymyślony przeze mnie. Wszystko o czym pisze nie dotyczy wyłącznie ryb. One są tylko
dla zobrazowania i zrozumienia problemu dla nas, wedkarzy. W wodach tych brakuje również innego życia.
Jak w akwarium.
Wody nie są na pewno niczym zatrute. Dawniej nie takie trucizny trafiały do rzek i po chwili rzeki znowu były
pełne ryb. Teraz jest odwrotnie. Ryby są tylko chwilę. Podejrzewam "głodne wody" czyli czysta akwariowa
woda gdzie ryba zdycha z braku pożywienia.
Dwa razy widziałem na własne oczy co się dzieje z pstrągami tęczowymi które żyły w czystych wodach ale bez
pożywienia i były zdane na siebie. Fotek nie znajdę ale ich obraz i wymiary dokładnie pamiętam.
Uważam że PZW robi za mało testów aby zdiagnozować problem nie mając czasu, starając się wyłącznie
robić "coś" żeby zadowolić mięsiarzy. Czyli "robić", wrzucać i chronić ryby. Reszta winy zwalają na wszystko
nie próbując tego ani wykryć ani udowodnić badaniami.
Pzdr.
|