|
Dawna literatura (nie tylko ta z XX w., ale także ta sięgająca korzeniami nawet do czasów Kopernika) roi
się od nazw rożnych organizmów, stwarzających dziś ból głowy przyrodnikom i filologom. Co ci ludzie
dawniej widzieli? Otóż w wielu publikacjach pod nazwą motyl i szarańcza kryła się jętka. Czasem
szarańcza nie była szarańczą, lecz ważką lub jętką. O dawnych "muchach" już nie wspominam. Podobnie
śliz nie był ślizem, lecz brzaną, a boleń nie był bo-leniem (bo Jasiu w szkole był leniem...) lecz też brzaną
albo licho wie czym.
Żeby nie być gołosłownym podaję konkretne zapisy:
- z 1894 r. - "Jętki, zwane także konikami polnymi lub panienkami albo pasikonikami,..."
- z 5 czerwca 1931 r. w doniesieniu z Piły pt. Szarańcza, która nie uwiera lecz zdycha i zatruwa -
"Szczególna plaga nawiedziła miejscowość Trzebicz w dolinie Noteci. Ukazała się tam tak olbrzymia ilość
much jętek (tzw. jednodniowych), że po zdechnięciu leżą one miejscami w warstwach prawie metrowej
grubości, a rozkładając się, zatruwają powietrze. W Noteci nie można się kąpać, takie masy nieżywych
much pływają po wodzie. Wskazówki zegara wieżowego kilkakrotnie musiano oczyszczać z much".
Tę ostatnią informację już od ponad 10 lat nie mogę rozgryźć - o jakiego owada tu chodzi? Z uwagi na
termin, żadna jętka tu nie pasuje, jeśli chodzi o ilość owadów. Termin mógłby pasować do ważek (masowe
wyloty na przełomie maja i czerwca), ale nie ich opadanie na wodę w takiej ilości. Może jakieś ochotki?
|