|
Bardzo ciekawiła mnie ta odpowiedź. Czyli nie macie żadnego pomysłu na współpracę tylko
oczekiwania i żądania. W ten sposób tylko konflikt podsycacie.
Możliwości jest wiele trzeba ruszyć makówką zamiast utyskiwać jak jest ujowo.
Co do robót w korytach. Mam różne doświadczenia, pozytywne i negatywne. Większość
negatywnych wynikała zawsze z zaniedbań użytkownika rybackiego.
Musicie zrozumieć jedno. Nie będzie już nigdy możliwości całkowitego uniknięcia robót w
rzekach. Ludzie mieszkają nad rzekami, czasami w nich i ich bezpieczeństwo jest
najważniejsze. Bezsensowne jest żalenie się, że tak się dzieje. Człowiek jest na pierwszym
miejscu i dobrze. Każdy z was w sytuacji kiedy będzie zagrożony zalaniem, utratą dobytku
czy chociażby podtopieniem nie zawaha się i wybierze swoje bezpieczeństwo a nie ryb.
Łatwo jest negować te działania jak się jest z dala od problemu.
Roboty przeważnie wykonują podwykonawcy, którzy mają obowiązek informowania o tym
fakcie użytkownika i w 99% to robią. W tym miejscu jest najwięcej zaniedbań. Brak
uzgodnień sposobu prowadzenia robót i wogóle reakcji jak nie zlanie tematu to najwyżej
najmniejszym wysiłkiem a potem darcie ryja jakby co. To są koszty a PZW ma przecież
wydatki. Trzeba kupić pucharki i inne bzdety.
Jest prawo i jego egzekwowanie zwykle pomaga ograniczać negatywny wpływ. Zawsze w
takich sytuacjach będzie poszkodowany ekosystem ale rolą stron jest takie przewidzenie
zabiegów aby te straty zminimalizować.
Poza tym, zrobienie jakiejś opaski na fragmencie rzeki czy budowa mostu nie stanowi
zagrożenia dla całej rzeki i wszystkich ryb. To są lokalne ingerencje i bez przesady!! Jak się
zrobi z głową to straty są minimalne. Ale trzeba chcieć rozmawiać zamiast ujadać i wkładać
kij w szprychy.
|