 |
Odp: San dry fly fishing-season 2022.
: : nadesłane przez
trouts master (postów: 9133) dnia 2022-04-07 22:15:05 z *.neoplus.adsl.tpnet.pl |
|
Świeże powietrze. Byłem popatrzeć na wodę i ... zobaczyłem płynące muchy. W niedziele jeszcze ich nie
widziałem. Płynęły czarne małe komarki które za dobrych czasów zbierały zawsze przy brzegu lipienie których
duże stada stały czekając na "dobrą wodę" na tarło. Teraz niestety są inne czasy i ... komarki płynęły. Zero
oczek.
Jak już pisze to wspomnę te dobre czasy. Dla potomnych bo w necie podobno nic nie ginie.
Było to ok lat 1990-93. Dawno lub nie, niby tylko 30 lat. Lub aż.
Bardziej obstawiałbym bliżej 1993r. a to dlatego że w latach 1990-1991 "sezon pstrągowy" jak wszędzie w
Polsce zaczynał się "po sylwestrze" zgodnie z zaleceniami ekspertów i znanych guru z gazet. . Jedni
zaczynali na rzekach sezon z trocią a my "górale" sezon pstrągowy.
W każdym razie to co chcę opisać działo się nie w styczniu czy lutym a bliżej przełom luty/marzec. Lub w
marcu. Tamtego roku lutowa zima była dosyć ciepła. Śnieg całkowicie stopniał, temperatura w dzień
dochodziła do 20st. w słońcu. Chodziło wiec się jak zwykle rano porzucać spinem za pstrągiem. Chodziłem
nad wodę na piechotkę lub rowerkiem dlatego odcinek który dosyć często obławiałem były to tzw. "działki"
(ówczesne okolice nowego basenu w Lesku). Zaczynałem pod kanałem gdzie zawsze stały najgrubsze pstrągi
polujące na zamieszkujące tam i zimujące grube strzeble. Kanał oczywiście niósł ścieki prawie z całego Leska.
Poniżej kanału schodziłem w okolice działek. Na małej wodzie lub max I turbince brodziłem w krótkich (czarne
gumowe tzw. biodrówki) woderach środkiem Sanu i rzucałem blachą wahadłówką w kierunku jednego czy
drugiego brzegu. Na II turbinach łowiłem wyłącznie z brzegu.
Właśnie pod tą stroną gdzie wpadały ścieki i na dnie było najwiecej żyletek, kondomów, podpasek i innych
śmieci wrzucanych przez ludność do tzw. "kibla" było dosyć dużo roślinności. Doskonałe kryjówki i stołówka
dla drapieżników. Łowiłem tu czasami fajne pstrągi a złowienie kompletu 35cm często z "plusem" nie było
problemem.
W takim to właśnie miejscu w okolicy słynnego białego domku czyli mniej więcej na połowie płani zauważyłem
przy samym brzegu piękne oczka zostawiane przez grube lipienie i pojedyncze pstrągi. A zbierały płynące
komarki tworzące miejscami czarny dywan. Najgrubsze ryby były o dziwo przy samym brzegu. Nie wiem,
cieplejsza woda czy co. W sumie większość muszek też była przy samym brzegu. Teraz już wiem że ta strona
Sanu okolic tzw. bergla była tak zabrudzona na dnie że wszystko co się roiło musiało pochodzić właśnie w tego
mułu zalegającego na dnie w okolicach brzegu.
Łowiąc spinningiem niewiele mogłem zrobić mając jedynie obrotówki, pojedyncze wahadlowki czy woblery
lipieniom i pstrągom które zbierały wyłącznie suche muszki. Przyszedłem wiec kolejnego dnia z muchówką ale
złowić te lipienie nie było wcale proste. Muszki oczywiście ukręciłem sobie dzień wcześniej zaraz po powrocie
do domu. Musiałem zejść z grubością żyłki do najcieńszej jaką w tamtych czasach mogłem mieć czyli znany
Stroft GTM 0.08mm. Czy GTX, jakoś tak. Rzuty musiały być oczywiście z brzegu pod prąd. Inne ryby po
zacięciu i holu się bardzo płoszyły i odpływały. Próbowałem też łowiąc z wody ale trudno było trafić z muchą
żeby nie zaczepić o trawy wiszące przy brzegu. Przez kilka dni złowiłem piękne (max ok 40cm) lipienie, może
kilka pstrągów. Z tego co pamiętam to lipienie wypuszczałem a że okres ochronny (wtedy) miały od 1 marca to
było to raczej w marcu. Wszystko z brzegu i wszystko na jakąś Daiwę która miała niby napis "Graphite" ale
myśle że był to jakiś mix szkła "pobrudzonego może sadzą" lub jakimś startym pyłem węglowym. Na pewno
nie był to grafitowy kij taki jakie choćby są teraz.
Takie ryby łowiło się gdy ryby były. Nie trzeba było mieć One, Winstonów, ESN-ów czy innych mega hiper
najlepszych i kosmicznych patyków. Jak są ryby można je łowić nawet na leszczynowe patyki.
Takie to były czasy. Zapamiętajcie tę historię choć w głowie jest jeszcze wiele innych które zostaną chyba do
końca mojego żywota. Aktywują i przypominają je właśnie takie płynące rzeką komarki, chruściki czy jętki.
Naprawde niezapomniane chwile.
Pozdrawiam z nad niby tego samego Sanu. Ścieków już nie ma, ryb nie ma, mamy za to czystą wodę. Komarki
jeszcze jakieś płyną. Dzisiaj nawet jętki.
A. P.
|
|
[Powrót do
Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem] |
|
|
|
|
Nadawca
|
Data |
|
Odp: San dry fly fishing-season 2022. [2]
|
|
08.04 13:48 |
|
Odp: San dry fly fishing-season 2022. [0]
|
|
08.04 14:20 |
|
Odp: San dry fly fishing-season 2022. [0]
|
|
08.04 15:40 |
|
Odp: San dry fly fishing-season 2022. [3]
|
|
09.04 13:56 |
|
Odp: San dry fly fishing-season 2022. [1]
|
|
09.04 14:08 |
|
Odp: San dry fly fishing-season 2022. [0]
|
|
09.04 21:27 |
|
Odp: San dry fly fishing-season 2022. [0]
|
|
09.04 21:59 |
|
|
|
|