|
Co z tego? Z odcinków ryby "zjeżdżają" przy dużej wodzie i lądują na patelni. Poza tym dopływy-tarliska
(choćby teoretyczne), na nich możesz łowić cały czas. Kto teraz pilnuje czy pstrągi które w nie weszły nie
dostają zgodnie z tradycją w łeb? Podobnie na wiosnę, tarło lipienia i głowacicy. Na świeżo, teraz, są odcinki
gdzie można łowić na spinning. Każdy kto będzie chciał może łowić na małe woblerki czy obrotówki i powie że
łowi klenie, okonie, itd, itp. Lub tęczaki. Podobnie zresztą na strimera czy nimfy żeby nie było że Spinningisci
winni. Jeżeli tak "wystawiamy" wody to kto to jest w stanie upilnować? Jedynie ten kto chce zjesc rybkę (czyt.
kłusownik lub nieetyczny wędkarz).
Jeżeli masz wodę zamkniętą to każdy kto jest z wędką jest do odstrzału bez udowadniania co chce łowić. Poza
tym jeżeli ludzie będą wiedzieli i trafi to do ich zakutych cwaniackich pał że żadnej ryby z rzeki (przypominam
górskiej) nie zjedzą bo jest zakaz zabijania i zabierania ryb to przestaną nawet próbować iść w tę stronę.
Cwaniaków i kombinatorów się "odstrzeli" i zostaną wędkarze szanujący ryby. Czy ryb będzie przez to "do
syta"? Nie wiem, jak nie spróbujemy to nigdy się nie dowiemy.
Wiem natomiast jedno, wielu "kłusowników" i kombinatorów odpadło już z tego tematu po kilku wpadkach czy
po tym że jakieś szare komórki które im zostały, podpowiedziałby im "nie ma po co", "nie opłaca się", itp.
Chociaż taki malutki sukcesik.
Pzdr.
|