|
bierzesz pierwszą z brzegu linkę i masz opis
https://www.fishing-mart.com.pl/pl2/cortland-linki-muchowe-ultralight-trout-series-plywajace/s/29079
stoźek jest
Mi to w ogóle nie przeszkadza jak ktoś łowi i czy podnieca go bardziej agatowa przelotka czy
akcja wędki.
Natomiast pozorna mnogość oferty rynkowej jest łatwa do okiełznania dobrą i zwięzłą teorią, przed
którą
bronią się sprzętowi impresjoniści... ponieważ te klasyfikacje zabierają trochę "mgiełkę tajemnicy"
którą
odkrywa tylko ten, co sobie kupił, a nie ten co zobaczył prozaiczny opis blanku i już wie do czego to
jest
podobne.
Dzięki temu zbędnemu oporowi mamy literaturę z podziałem na sznury DT i WF oraz rynek, którego
żadna
polskojęzyczna literatura nie porządkuje. Ale to nie tylko literatura, nawet debata na forach tego nie
porządkuje, choć już zauważyłem miłe dla mnie objawy używania terminu "głowicy o profilu
maczugowatym",
czyli coś tam do komunikacji przenika.
Osobną sprawą są muchowe smaczki, gdzie ludzie skupiają się na tym, co dla nich ważne. I tego
nie można
negować. Natomiast to, że ktoś jest powiedzmy kolekcjonerem i wszystko skrzętnie opisuje co do
jednego
elementu grawerunku na pierścieniach, akcję wędki omijając szerokim łukiem (nie mówiąc o ERN) -
nie
oznacza, że język powinien pozostawać w tyle za tym, co dziś oferuje rynek.
Ja rozumiem, że w kulturze obrazkowej może być problem, aby uznanie dla wędki wyrażać czymś
innym niż
gwiazdki i lajki, ale w takiej kulturze nie można w ogóle dojść do porozumienia i w żaden sposób
precyzyjnie
ze sobą porozmawiać. Dlatego i tylko dlatego potrzebna jest "teoria" czyli różnego rodzaju
klasyfikacje i idące
za nimi nazwy.
Język świadczy o środowisku. Jeśli wielu wędkarzy nie używa nawet słowa "stożek przedni" to w
większości
przypadków jest to sprzętowy przypadek jaki stożek posiada ów wędkarz. Tak więc wędkarze
spławikowi
umiejący nazwać swoje spławiki nas wyprzedzają, a my nad wodą nawet ze sobą np. o stożkach
nie
rozmawiamy. A to trochę wstyd, żeby spławikowcy jako pogardzani "gumofilce" łatwo komunikowali
się co do
kształtu spławika, a my jako "elita" nie potrafili nad wodą sobie powiedzieć o głowicach,
przeciążeniach,
niedociążeniach, ERN i stożkach przednich czy tylnych. To jest po prostu głupie dla nas jako
środowiska bo
zwyczajnie nas zubaża. Po co więc jest ten opór? Z powodu narcyzmu i głupoty. Ci co kupują chcą
mieć jak
najmniejszą konkurencję w udzielaniu porad "impresyjnych", a więc takich które jak najmniej mówią
o fizyce a
jak najwięcej o impresji, że np. "to razem lata". Czy to ma być komunikacja wędkarskiej elity???
"Lata" to koło
chuja staremu garusowi... ale nie muszkarzowi.
Nadesłany link: https://www.fishing-mart.com.pl/pl2/cortland-linki-muchowe-ultralight-trout-series-plywajace/s/29079
|