|
A, to chodzi w tym wszystkim w tę nobilitację? Tylko widzisz w obecnych realiach ciężko Ci będzie o
nobilitację. Bo jak sam stwierdziłeś, z lipieniem (z pstrągiem powoli też), szczególnie tym dużym, tam
gdzie łowisz jest kiepsko. Dzisiaj nobilituje muszkarza np. skuteczne łowienie boleni w zaporówkach,
czy dużych szczupaków. Bo jedno i drugie nie jest łatwą sztuką, no i uganianie się za ostatnimi
lipieniami to taka średnia nobilitacja, łowi się te małe, każdy z nas, nie tylko zawodnicy. Policz sobie na
ile krótkich trafi się wymiarek, więc ta "celowość" jakby traciła na znaczeniu. Demokratycznie dotyka
wszystkich.
Napisałem, że łowienie małych ma sens, ale pod pewnymi warunkami. Są jeszcze u nas rzeczki, gdzie
żyją tylko małe pstrągi i tam tylko takie tam są od wieków. Jak muszkarze ( i reszta wędkarzy) o nich
zapomni, to ich los będzie krótki i tylko na mapie ślad po nich pozostanie. Tak było za komuny i jest do
dziś. Służę przykładami jeśli jesteś zainteresowany. Nawet takich rzeczek geograficznie nieodległych od
Ciebie. Oczywiście możemy sobie wmawiać, że takie łowienie nie nobilituje, jest nieetyczne. No i to my
przesądzimy o ich losie, bo kogo jeszcze poza nami może interesować żeby były nadal? Każdy z nas
zaczynał od łowienia małych ryb. Zawieziesz młodego do jakiegoś Bogucina, gdzie nałowi się
tęczaków, szybko mu się to znudzi i nie będzie mieć pojęcia, że nie na tym wędkarstwo polega? Jak mu
nie pokażesz jak wygląda naturalnie płynąca, żyjąca rzeka, a to dziś najczęściej tylko jakiś zapomniany
przez wszystkich siurek, jak mu nie wytłumaczysz pewnych rzeczy, to kto w przyszłości stanie w
obronie rzek? Tak więc jest o czym dyskutować.
|