|
Hej
wiele już napisane zostało przez Kolegów wyżej.
Ja po paru sezonach plątania się po raczej bezrybnych rzekach podjąć trudną decyzję zwiększenie udziału spinningu oraz metod gruntowych do połowu ryb i rezygnacje z płacenia PZW.
Przenoszę się na sezon, lub kilka, na "prywatne" łowisko w mojej okolicy, które już od jakiegoś czasu jest sensownie zarządzane.
Z tego co przez parę lat zauważałem, to to, że w mojej ukochanej Sole nie dość, że kłosowników brak to i nawet wędkarzy, a to z wiadomego powodu...
Nie pamiętam nawet kiedy widziałem świnkę, brzanę czy nawet większego klenia
A kiedyś?
Heh, nie jestem za stary a juz mówię: Kiedyś to było... Ciekawe co by dziadek powiedział, gdyby zamoczył dzisiaj kij w Sole.
Smutne, to, ale to jakiś znak czasu.
pzdr
tomek
kłusowników miało być...
przepraszam.
Pamiętam,
w drugie połowie lat 80 i początek lat 90 przyjeżdżałem na Sołę na świnki, brzany. Łowiłem wtedy tyczką 8 m. na przepływankę. Była jazda. W rynnach, kule zanętowe… itd. itd. Chce do tego wrócić. Pytanie czy warto bo z tego z pisze Tomek, chyba nie.
Seba
Seba, nawet by nie miało co zjeść kul...
|