|
"Niestety tak nie jest, ryby pozornie odpływające w zdrowiu podają po wielu godzinach a nawet dniach od
zdarzenia lub chorują, stając się łatwym łupem drapieżników."
Jestem skłonny się zgodzić, że tak jest w części. W części, bo nikt głowy nie da, że każda znaleziona martwa
ryba, szczególnie taka znaleziona po kilku dniach, padła po noszeniu w podbieraku do sędziego, mierzeniu i może
niewłaściwej "reanimacji". Nikt rozsądny nie stwierdzi, że to w 100% efekt zawodów. Niestety sprawa wygląda tak,
że po zaniechaniu organizowania zawodów ryb nie przybędzie ani w Sanie, ani w Twoim ukochanym Dunajcu, ani
nigdzie. Jak dziesięć, piętnaście lat temu w Sanie było dużo ładnych ryb, to jakoś zawody nie przeszkadzały.
Takiej odpowiedzi Jacka spodziewałem się. W końcu chodzi by gonić króliczka, ale nie złapać go.
|