|
Jacku, a może najprościej zrób sobie takie badanie sam. Mógłbym tu opisać kilka takich przypadków znanych mi z
autopsji, że pewnie byś nie uwierzył co ryby potrafią przeżyć. Wybierz się w przyszłym roku nad jakąś rzekę, gdzie
wolno zabrać lipienia, złów i potrzymaj nad wodą w podbieraku w temperaturze 25-30 stopni, bo chyba dłużej nie
trwa przyniesienie ryby do sędziego i zmierzenie, a następnie spróbuj go reanimować. Padnie to padnie, trudno.
Skonsumujesz go sobie i tyle. Myślę, że poświęcenie jednej ryby będzie mniejszą szkodą niż ta cała tasiemcowa
dyskusja.
Ze względów etycznych i regulaminowych nie mogę, ponieważ ryba przeznaczona na patelnię powinna zostać natychmiast uśmiercona, a ryby, które mają wrócić żywe do wody, powinno się wypuścić z ogromną starannością i to bez zbędnej zwłoki.
Poza tym, nie mam takich uprawnień, na prowadzenie badań, czy eksperymentów. Wnioski wyciągam z różnych obserwacji, zarówno strażniczych, sędziowskich, jak i własnych połowów, a trochę złowionych ryb w swoim życiu miałem. W zasadzie, mocno mnie razem z Mariuszem pocieszyliście, że lipienie odpływające brzuchem do góry są tak naprawdę okazami zdrowia
|