|
No właśnie to przykład, że niepotrzebnie skomplikowano. Skoro ustalono, że do zachodu, to po jaką
cholerę ten świt, który dla Ciebie jest na godzinę przed wschodem, według różnych definicji wypada
różnie, a pewnie strażnicy łowiącemu w grudniu godzinę przed wschodem powiedzą, że łowi na wodzie
górskiej w nocy. No niech już by było tak jak uważasz, ale to należało dopisać, że świt to godzina
wschodu słońca (Lesko, Krosno, tu raczej bez istotnej różnicy, a najlepiej dla Wa-wy) minus jedna
godzina i po ptokach.
|