|
Witam.
Ale Ty to tak na poważnie ... ???
Pozdrawiam.
Oczywiście że poważnie, wyobraź sobie taką oto sytuację:
jest druga połowa maja, cichy ciepły majowy wieczór, siedzisz sobie na rozwalającym sie
pomoście nad niewielkim leśnym bajorkiem. Własnie wiatr ucichł i na lustrze wody koło
spławika pojawiają się pierwsze bąbelki, wiesz że prawdopodobnie do zmroku doczekasz
się dwóch może trzech brań. Cisza nic tobie nie przeszkadza, ani matka krzyżówka
wodząca młode i zjadająca rzęsę koło twojego stanowiska, ani nawet dziadek który
przyjechał komarkiem nad wodę i o jego obecności świadczy tylko dym unoszący się
znad tataraków. Doskonałość.
Lecz w pewnym momencie słyszysz głośne rozmowy, patrzysz a to muszkarze łowcy linów
na nimfetki ( oczywiście musi ich być co najmniej dwóch), wchodzą do wody, mącą wodę,
klną bo czepia się z tyłu i z przodu, fala idzie po wodzie, linki chlapią - koszmar.
Dlatego na szczęscię RAPR zazwyczaj zabrania połowu linów na muchę w małych
sródleśnnych grążelowych bajorkach.
Na zaporówkach oczywiście połów linów jest dozwolony, tam muszkarz jest w swoim
srodowisku.
|