|
Zwykła kupa, w dodatku rozwodniona, ważną determinantą tzw. gospodarki rybacko-wędkarskiej na naszych rzekach. Kormorany, kłusownicy, melioranci, PZW, RZGW, naukowcy, "branża" i cała reszta, która uwzięła się i wykańcza nasze rzeki i jeszcze to na dodatek. Miej Mariusz litość.
Można szukać winnych. Dla własnego lepszego samopoczucia chyba jedynie. Nie oszukujmy się, każdy z nas dołożył cegiełkę. Nawet jak nigdzie nie działał, nigdzie nie pracował, tylko czasami spuścił wodę w klozecie. Czy da się ten proces spowolnić? Bo przywrócić stan sprzed choćby pięćdziesięciu lat raczej już nie. Latami wydawaliśmy miliardy jako producenci i konsumenci. Ile razy więcej to musiałoby kosztować? Cała reszta ma się zrzucić, bo garstka wariatów (ja też się do nich zaliczam) chce łowić w rzekach jak z czasów Rozwadowskiego?
Swoją drogą chętnie bym się dowiedział, ilu z nas chciałoby by np. San był znowu taki, jakim był jeszcze w pierwszej połowie 60-tych lat ubiegłego wieku? Czyli bez lipienia, głowacicy i z pstrążkami tej wielkości, że za łowienie takich skazują na tym i innych forach na wieczne potępienie.
|