|
Nie wyklucza, ale przeszkadza. Jeśli zwykły pracownik będzie zbierał na Sage, to nie będzie skory do założenia / wstąpienia do wymagającego klubu muchowego - klubu, który nie wymaga od okręgu i nie szuka dotacji, ale wymaga od klubowiczów.
A że 90% licujących do porad 10% mądrali musi później zbierać, to nie ma mowy o dodatkowych pstrągach i lipieniach w lokalnym łowisku. W tym sensie 10% mądrali, biorąc pod uwagę tylko swój wąski światek - wyrządza szkodę na szeroką skalę, nie zdając sobie z tego sprawy. Przy okazji wyrządza też szkodę sobie, bo wciąż musi tracić czas na dojazd kilkaset kilometrów na ryby, a tego czasu nie mogą kupić sobie nawet krezusi, którzy wbrew swojemu interesowi pozbawiają w sposób pośredni kapitału rzekę pod domem - kierując pieniądze biedniejszych kolegów zamiast do rzeki - to do ich szafy. Jaka z tego korzyść? Spotkanie na łące? Zdjęcie sprzętu na parkiecie publikowane na Flytiers? A ryby to co?
Naprawdę muszę kończyć.
|