|
Od kąd łowię na muchę dość dużo czytałem o rybach łososiowatych, głównie fachowej literatury i wiem jedno-pstrąg
potokowy, troć jeziorowa i troć wędrowna to ta sama ryba o czym świadczy początek nazwy łacińskiej każdej z tych ryb-
Salmo trutta morpha... W wielu krajach wogóle nazw tych się nie rozróżnia, bo i po co, ryba ta sama różniąca się jedynie
trybem życia i delikatnie wyglądem. Sam już pstrąg potokowy potrafi dość mocno różnić się od siebie nawet w tej samej
rzece.
Mówimy o Zalewie Czorsztyńskim o którym wiem, że był zarybiany trocią jeziorową jak i głowacicą. Możliwe też, że część
pstrągów potokowych z zalanego odcinka Dunajca przeszła na jeziorowy tryb życia. Tak czy inaczej, zwał jak zwał, Salmo
trutta i tyle.
Nie jestem w stanie stwierdzić na 100% jaką rybę miałem na wędce, bo jej nie wyholowałem. Zapiąłem ją jednak na krótką
nimfę w odległości około 3,5m ode mnie, ryba wyskoczyła pionowo z furkotem trzy razy, więc widziałem ją bardzo dobrze,
w rzece tej występują z ryb wędkarskich chyba tylko pstrągi i lipienie, a sama podejrzana była cała wysrebrzona z równo
ściętą płetwą ogonową i była stanowczo za duża jak na "zwykłego" pstrąga potokowego. Dodatkowo wiem, że ryby te
czasem w tej rzece występują-jakiś czas temu złapali kłusoli na tej rzece ze złowionymi bodajże na ostkę pstrągami i
trociami.
Wszystko co piszę, jest prawdą, choć brzmi tak nieprawdopodobnie, że większość z Was mi nie wierzy. Wcale się nie
dziwie. I cieszę się z tego co przeżyłem... Żal tylko, że nie miałem tego dnia grubszego przyponu... Życie.
|