|
Z moich obserwacji i znajomości tematu wynika, że u podstawy leży uznanie przez
Ministerstwo - rewitalizacji, renaturyzacji, udrożnienia rzek, itp. za tzw. cele priorytetowe w
przyznaniu środków finansowych na kolejne kilka lat. W takim układzie niejako zobowiązuje to
całą podległą machinę urzędniczą do konstruktywnego działania, w tym kierunku. Bo, jeżeli za
cel priorytetowy uznaje się działania przeciwpowodziowe, pod które można "podczepić"
wszystkie inne przedsięwzięcia hydrotechniczne, to Marszałek Województwa- WZMiUW-itd.
podejmują temat i go realizują. Do tego nie potrzeba im wtedy organizacji pozarządowych, PZW,
inwestorów prywatnych, itp. Wniosek jest taki, że w jakiś sposób trzeba trzeba przekierować
tę machnę, zwaną przez niektórych lobby administracyjno-hydrotechnicznym, na realizację
ww. zadań, jako celów priorytetowych. Problemem jest tu przebicie się przez skostniałą grupę
wzajemnej adoracji, niesamowicie wpływową, jaką są "melioranci". Być może niedouczeni, a
być może idący po łatwiźnie, bronią się rękami i nogami przed nowym, chociaż to nowe może im
przynieść potężny front robót i to na korzyść środowiska. Ale jeżeli, np. buduje się jakiś kolejny
zbiornik, czy to o funkcji przeciwpowodziowej, czy też rekreacyjnej, retencyjnej, to kolesie już
czekają, aby przy okazji przejąć funkcję energetyczną (MEW).
|