|
A dlaczego tak Andrzeju jest?
Prezesami czy delegatami są nie ludzie z pasją (Konieczny, Zieleniak, Hrabia, Jelenski, itp.) a zwykle
marionetki zgłaszające sie na ochotnika spośród ludzi którzy mają czas (czyt. dziadki). Niewiele mają oni
wspólnego z łowieniem nowoczesnym a siedzią sobie spokojnie nad jakimś bajorkiem stosownie do
aktywności i swoich pragnień, jakie mogą w takim wieku wykonać. Sam wiem że w pewnym wieku "już się nie
chce".
Młodzi, aktywni, wykształceni i myślący nie chcą robić coś za free dla ... dobra ogółu. Nie te czasy.
Dlatego powtórzę to jeszcze raz, wody powinny byc Klubowe czy danych Kół. Kazdy spoza ich członków
mógłby PRÓBOWAĆ uzyskać pozwolenie na wędkowanie podobnie jak na wodach prywatnych. A to
czy właściciel zezwoliby na zabicie ryby czy nie to ów właściciel widziałby najlepiej.
Tak bynajmniej funkcjonuje to w Niemczech, Austrii. Lepszej recepty nie widzę.
Walka Piotra Koniecznego to walka o możliwość łowienia na starych zasadach (czyli wszyscy bez
nadmiernych ograniczeń) i tego sie trzyma. Dlatego kosztuje to tyle pracy i do żadnej rewolucji mimo ich tak
ciężkiej pracy nie doprowadziła. Przyroda też nie pomaga choć ta "jesień" jest b. dobra dla ryb i dobrze wróży
na przyszłe sezony. Niestety rownież na chwilę.
|