| |
Temat dotyczy głowacicy w Wisłoce ja jednak napiszę o swoich spostrzeżeniach odnośnie tej ryby w ostatnich dwudziestu latach. Początkowo głowacic było sporo i były wbrew pozorom dość często łowione. Przykładowo pod Sobieniem często łowiono po kilka dziennie ale problemem było złowienie miarowej a o metrowych śnili najskuteczniejsi łowcy. Później wraz ze wzrostem wiedzy jak ją łowić ryb regularnie ubywało, tych małych również zaczynało brakować. Stały ubytek żwiru i wielka wiosenna woda niweczyły udane tarło. Moim zdaniem dobre warunki na Sanie do udanego tarła trafiają się raz na kilka lat a dodatkowo potrzebne są duże metrowe ryby. Przełomowym momentem było powstanie OS gdzie głowacic nie wolno zabijać i to dla tych ryb było najlepsze co je spotkało.Sam przez ponad dziesięć lat nie złowiłem choćby jednej niemiarowe głowacicy. Kilka lat temu zrobiło się głowacic jakby więcej. Przypuszczam, ze udało się tarło dużych ryb na OS plus zarybienie okręgu Krosno wspólne z ludźmi skupionymi wokół Bieszczadzkiego Pucharu Głowatki. Istotne są działania takie jak tenże Puchar Głowatki. Dzisiaj ta ryba potrzebuje opiekunów, propagatorów no kill, ochrony i budowy tarlisk. Na lubelszczyźnie takie rzeczy robią wędkarze a nie dyrektor okręgu. Wracając do głowacic to uważam, ze jedynym i najlepszym rozwiązaniem jest wprowadzenie zakazu zabijania tej ryby. Jedna rocznie pokazuje, że można wprowadzać zmiany jednak oznacza tyle, że jeśli stu spośród opłacających składkę postanowi zabić jedną w roku zgodnie z przepisami to mamy po temacie głowacic na Sanie.
|
