|
Mam mieszane uczucia.
Z jednej strony mam w głowie fajne dni wędkarskie, gdy na końcu zestawu był kopciuszek. Ale bywało też tak, że na świeże, lśniące i dokładnie sporządzone muchy ryby brały doskonale.
Z drugiej strony łowiąc latem od obiadu do zachodu słońca, nasza muszka się zużywa. Największą gorączkę chrusta zaliczamy zwykle pod sam koniec łowienia. A wtedy mucha wygląda jak punk z kąpieli błotnej na Przystanku Woodstock. No i myślimy - ale brzydal, a jaki łowny!
Pozdrawiam serdecznie
Krzysztof
|