|
Po przeglądnięciu pudełek z muchami stwierdziłem, że liczne niegdyś muszki "cacuszki" ustąpiły
miejsca muchom "kopciuchom".
"Cacuszki" czyli stosunkowo barwne, równiutko wykonane, ot takie do katalogów stanowią obecnie
niespełna 1% stanu moich pudełek. A był czas, że przeważały w tych pudełkach. Zapewne wiele z
nich urwałem w trakcie łowienia jednak więcej z nich poszło pod żyletkę i na odzyskanym haczyku
wykonywałem inne, ot takie muchy "kopciuchy". Te "kopciuchy" to takie „szare, bure i ponure”,
przeciętne niczym nie wyróżniające się z tłumu prawdziwych owadów. Takie smutasy. Jednak ta
ewolucja wywołana była tym, że te "takie nijakie" okazywały się w moim łowieniu skuteczniejsze. No
właśnie, jednak w moim łowieniu tak było i jest, jednak nie wiem czy to, że tak się stało było dziełem
przypadku, czyli, że akurat kiedyś, przed laty trafiłem na intensywne żerowanie ryb a akurat miałem
przywiązaną "kopciuchę" i tak połowiłem na nią, że ukierunkowało mnie to? Czy gdybym wówczas
miał na końcu zestawu "cacuszkę" nie wywołałoby to we mnie przeświadczenia o akurat ich
skuteczności?
Hmm, ciekawe czy to przypadkowa droga, takie trwałe skażenie przywiązaniem do dobrych
wspomnień wędkarskich czy też wynik obserwacji i świadome działanie?
Ciekawi mnie czym w wyborze przynęt kierowali się inni. Oczywiście pytanie kieruję do takich z
minimum kilkunastoletnim doświadczeniem.
|