|
My mamy to szczęście, że my możemy swoją
zdobycz wypuścić – myśliwi nie. Cieszmy się z każdej wypuszczonej ryby.
Po rozmowie ze znajomymi nadal ryby wypuszczam, ale nie tyle może z miłości, co z ekonomii, i nie udaję
takiego
wielkiego miłośnika. Bo gdybym je miłował to w ogóle bym ich nie kaleczył - prawda.
Podchodzę do nich jak do rywala w starciu, któremu należy się szacunek za odbytą przed chwilą walkę.
Pozdrawiam,
Krzysiek.
Jakże właściwe i rozumne stwierdzenia.
W podobny sposób i ja podchodzę do tego hobby.
Pozostaje mi tylko i życzyć każdemu ktory trzyma kij, aby tak do tego podchodził.
Pzdr.
|