|
Abstrahując od tego jak postąpił wyżej linczowany.
Chciałbym się podzielić z wami historią, która mnie spotkała.
Parę lat temu powiedzmy, że na grillu, wyjaśniałem moim znajomym, co to znaczy C&R.
Odpowiedź ich była jednogłośna, że tacy jak ja to popaprańcy, bo jak tylko dla podniesienia swojego EGO można
zadawać cierpienie innej istocie.
I wiecie co, mają rację.
Łowienie ryb to nic innego jak polowanie (zadawanie bólu). My mamy to szczęście, że my możemy swoją
zdobycz wypuścić – myśliwi nie. Cieszmy się z każdej wypuszczonej ryby.
Po rozmowie ze znajomymi nadal ryby wypuszczam, ale nie tyle może z miłości, co z ekonomii, i nie udaję takiego
wielkiego miłośnika. Bo gdybym je miłował to w ogóle bym ich nie kaleczył - prawda.
Podchodzę do nich jak do rywala w starciu, któremu należy się szacunek za odbytą przed chwilą walkę.
Ps. Na koniec proponuję spróbujcie opowiedzieć swoim bliskim, co to jest C&R. Ciekaw jestem czy spotkacie się z
podobnym odzewem, co ja.
Pozdrawiam,
Krzysiek.
|