|
Ach te loże, przewodnicy...
Ja to marzę o wycieczce w stylu podobnym do wypraw pontonowych imigrantów, tylko w drugą mańkę. Gdzieś na czarnym lądzie pośmigać na plaży w Sierra Leone za tarponem. No risk - no fun
Brzuszki Wam rosną Panowie... "Stary człowiek i morze" - to było coś! Komercja może i jest przyjemna, ale mało w niej dramatyzmu. Co to Dynastia czy Moda na sukces? Relacja z loży nie trzyma w napięciu. To nie to samo co czytanie przygód Bolesława Uryna.
Jest jedno słowo, którego nie znoszę: bezpieczeństwo! Co do komfortu, fajnie jeśli przeplata się z niewygodą. Trzeba dostać po dupie, żeby docenić smak herbaty i wartość koca. Permanentny stan wygody to nie to.
Nie piszę tego aby kogokolwiek nakłaniać. To tylko przypomnienie dla tych, którzy wiedzą jak podtrzymać ogień.
Pozdrawiam serdecznie
Krzysztof
|