|
Postaram się przy okazji podzielić informacjami i doświadczeniami z Jeziora w połowie biało-rybu z brzegu (pstrągi i lipienie oraz sieje też łowiłem z pozytywnym skutkiem )
Wędka szybka , sznur pływający klasa 7-8 z wydłużoną głowicą (bez pamięci !!!) przypon minimum 5-6 metrów , żyłka fluocarbon od 12-do 16-stki , muchy w odstępie 1,5 m ( na białoryb bażantki , beżówki, zające , i małe glajchy 16-18 z główką tungstenowa , lub zwykłą w zależności od głębokości łowiska , zrobione na prostym haku , bardzo ubogie ) rzuca się tym zestawem ciężko , ale można dojść do wprawy po paru treningach , prowadzenie bardzo wolne w ósemkę , branie można zauważyć lekkim drgnięciem końcówki sznura i trzeba mieć trochę wprawy aby zaciąć w tempo , najlepsze efekty są w łowiskach których dno jest muliste (płoć , kleń, wzdręga , karp , okoń , lin ) uważam tą metodę trudną, lecz do opanowania w formie częstego treningu , najlepszą porą połowu jest maj i czerwiec
Druga metoda to klasyczne komary (ochotki) zostajemy przy tym samym sprzęcie pływająca linka lub pływająca z końcówką inter-medium (krótka) lub tonąca max 3 klasa , ( przy wietrze stosuję linkę intermedium podpowierzchniową ) przypon dwie długości wędki , odstęp od much 1,5-do 2 metrów z tym że musimy wsiąść pod uwagę strefy w których żerują ryby , tutaj rzadko obciążamy główkami ,larwy ochotek , ostatnia mucha trochę cięższa , a pośrednie normalne buzery ( w Czechach i Słowacji łowimy na trzy muchy ) przy powierzchniowym żerowaniu ryb stosujemy podwieszone komary z pianką , lub zwykłe diabliki (paw) , brania pstrągowe i karpiowe bywają bardzo ekscytujące , nie raz są w stanie porwać kij z ręki , i po suchej muszce ta metoda jest bardzo efektowna , lecz u nas w Polsce brakuję łowisk tego typu .
Jezioro jest zmienne , i należy brać pod uwagę każdą metodę , to zależy od warunków jakie zastaniemy na danym akwenie , można pisać w nieskończoność lecz sama praktyka okaże się trafna będzie zależeć od nas samych
Pozdrawiam
|