|
Interesujący tekst, z uwagą go przeczytałem…
Filozofia prof. Balona (‘harmoniczny dualizm’, ‘tao życia’) zdaje mi się jednak nieco naiwna. Podbudowywanie jej odwołaniami do wątpliwych powszechników typu „godność ludzka” zakrawa na jakiś postoświeceniowy, nieco zmurszały projekt etyczny. Pobrzmiewa ponadto franciszkańska filozofia traktowania zwierząt jako ‘braci mniejszych’ ;) Mam wrażenie, że Autor chciałby nas wszystkich w „w aniołów przerobić” :)
Zalecałbym nieco więcej utylitaryzmu i trzeźwego przekonania o tym, że natura ludzka ma bardzo biologiczne podstawy.
Upatrywanie przyjemności w „bezkrwawych łowach” C&R jest współczesnym zaspokojeniem atawistycznego instynktu łowcy. Tylko i aż tyle. Kiedy ‘rozumny’ człowiek ‘oszuka’ ‘bezrozumną’ rybę wydziela się u niego spora dawka endorfin. A to uzależnia ;) Zwierzęta również prowadzą ‘udawane łowy’, często w celach treningowych przed ‘prawdziwym polowaniem’ (wie to każdy posiadacz kota). Człowiek który prowadzi „łowy treningowe” nie kończące się śmiercią ofiary (albo dokładniej: nie zawsze się nią kończące) z pewnością nie jest żadnym „wypaczeniem porządku natury”.
Przekonanie o tym, że polowanie dla „celów żywieniowych” oraz gospodarka zasobami żywymi dla tych samych celów jest moralne, podczas gdy polowanie wyłącznie dla „przyjemności” jest etycznie naganne jest niespójne. Te same argumenty, którymi Autor łaja zwolenników C&R dotyczą „prawdziwych” myśliwych i hodowców – uprzemysłowiona gospodarka ‘mięsem” również nieuchronnie prowadzi do pomnożenia zwierzęcego „lęku”, „stresu” i „cierpienia”. Sarny i dziki zdychające godzinami po nieudanym strzale „na komorę” z pewnością nie pomniejszają tej sumy „emocjonalnych strat w świecie natury”. Gdzie tu miejsce na Balonowską „koegzystencję” i „harmonijny mutualizm”? Balon twierdzi, że wędkarstwo rekreacyjne prowadzi do zachwiania naturalnej bioróżnorodności np. poprzez zarybianie ‘obcymi gatunkami’. A do czego prowadzi chów fermowy, norweskie hodowle łososi, GMO itd.?
Moja konkluzja jest taka (może cyniczna): lubimy dreszcz emocji związany z sytuacją „gry polowania” ponieważ jesteśmy drapieżnikami o ewolucjonistycznym rodowodzie. Pielęgnując tą przyjemność doszliśmy do wniosku, ze metoda C&R daje nam szansę na większą liczbę „endorfinowych spotkań” więc zaczęliśmy ją propagować i upowszechniać. Łowiąc ryby (nawet w formule C&R) w jakiś sposób działamy PRZECIWKO zwierzętom i czynimy to w sposób świadomy. Staramy się jednak rozsądnie ograniczać nieuniknione NIEKORZYSTNE skutki naszych działań na organizmy ryb. Twierdze jednak – wbrew zaleceniom Balona - że nie robimy tego dlatego, że „żal” nam ryb i szanujemy ich „godność”. Gdyby tak było, należałoby odstąpić od wędkowania, skupiając się WYŁĄCZNIE na ochronie, zachowywaniu tarlisk, renaturyzacji itp. Ograniczenia wprowadzamy po to, aby zachować środowisko w takiej formie, która zwiększy nasze szanse na przeżycie emocjonujących chwil. Czyli działamy w imię naszych „emocjonalnych zysków”, czyli jednak EGOIZM… ;)
|