|
Kurna,,, 300km/h to trzeba na ten pocisk uważać w wodzie;)
Ja bym chętnie wziął udział w konkursie ale sandacza to pewnie i na dynamit nie złowie...
To lubię, poczucie humoru, heheh.
Ale nieuważnie czytałeś. Są metody "cantarystyczne" (najpierw śpiew a potem kijem w łeb). Zachęcał do nich Wuj na sprzętowym. Metoda ta, często relacjonowana przez naocznych i nausznych świadków, jest popularna nad Odrą, gdzie w okresie letnim goni po nocach wędkarz muchowy wymachując kijem typu Jaxon Cantara i leje każdego kogo tylko spotka tak na 9, stomilowych, stóp. Ci na 10 stopie są bezpieczni, ponieważ wędkarz ów ma "krótki" zasięg. Ale sandacze, czy to z przestrachu czy z fascynacji fiurgają wówczas po rzece jak turbomotorówki. Coś niesamowitego ma w sobie ten "cantarowiec". I śpiew i moć.
|