|
Myślę, że przyzwyczajenie się do tego, że pełne prawa obywatelskie można w praktyce zrealizować tylko w ramach stowarzyszeń, jest trochę niebezpieczne. W przyszłości bowiem może się okazać, że gdy ludzie ów praktykę już zaakceptują, to instytucje państwowe mogą niewygodnym stowarzyszeniom nie wydać "koncesji" lub nawet ją odebrać. Jest to bardzo niebezpieczne dla wolności i swobód obywatelskich. Obywatelem się po prostu jest i to powinno wystarczyć do wysłuchania jego racji o ile są czymś uargumentowane. Jeśli nad obywatelem musi stać zarząd stowarzyszenia aby mógł być nim w pełni, wtedy bardzo ułatwia się kontrolę społeczną rządzącym. Wtedy wystarczy dogadać się z przedstawicielami (vide: okrągły stół), a do tej pory energiczni obywatele gasną. Dlatego nie należy moim zdaniem za bardzo przyzwyczajać się do tego modelu kontroli. Rządy zawsze mają jakieś sprytne sposoby na ujarzmienie ludzi, a najlepszą z nich jest początkowe nagradzanie za częściowe oddanie pola kontroli sytuacji. Sam statut stowarzyszenia jest już domem częściowo budowanym według normy państwowej. Dlatego ja pozostanę z boku, nie dla skuteczności ale dla utrzymania w urzędnikach państwowych poczucia, że niektórzy mają ich strategiczne gierki w nosie. Każdy ma w życiu jakąś misję
I cieszę się że Paweł Kukiz został u mnie radnym Sejmiku, bowiem partiokracja czyli partie liderów też są kolejną formą kontroli obywateli. Wszystkie te formy należy niszczyć, a stowarzyszenia powinny dawać możliwość zorganizowanej pracy zespołowej nie zaś większe prawa obywatelskie.
Pozdrawiam serdecznie
Krzysztof
|