|
Szanowny Panie Włodzimierzu.
Zdaje mi się, że wątek dotyczy konkretnych modeli, nie firm.
Ja jestem ostrożny, a także staram się być obiektywny, patrzeć nieco szerzej na to zagadnienie. Nie deprecjonuje tych producentów, wprost przeciwnie. Choć dla mnie Winston to Gary Howell, Tom Morgan czy Glenn Brackett. T&T to Tom Dorsey. Scott to Bernard Ramanauskas. Są to wielcy mistrzowie, a wędki przez nich stworzone są i będą ponad czasowe. Mówiąc precyzyjniej wielopokoleniowe. Taki Winston bamboo spod ręki Brackett’a będzie cieszył Pana przez długie lata przygody z muchą. A po kilku dekadach, kiedyś – kiedyś, będą go z powodzeniem używać Pana wnuki – jeśli oczywiście będą gorliwymi muszkarzami. Takiego Winston Boron III już nie!
A wkład w.w. firm w rozwój wędkarstwa muchowego i „plastikowych” technologii ostatnich 20 - 30 lat??? Jak dla mnie to zwyczajnie masowość produkcji oraz odpowiedź na zapotrzebowanie rynku, w tym głównie krótka nimfa, preferująca wędki długie, lekkie i szczytowe. Ostatnie 20 lat to popadanie paranoję pt. im szybsza tym lepsza...
Pozdrawiam,
Adam.
|