|
Krzysztofie,
początki obniżania wymiaru na zawodach były bezideowe. po prostu ryba wracała do wody i tyle. wykorzystanie dokonanych pomiarów było trochę później i stąd mam pomiary lipieni z jakichś 13 lat z tego samego okresu i tej samej rzeki.
Zawody, łowienie i jego jakość nie da się przewidzieć. Tak jak nie da się przewidzieć powodzi i innych kataklizmów - patrz obecny rok na Dunajcu. Jeśli reguły połowu ryb można dostosowywać do wspomnianych zjawisk to dlaczego nie dostosowywać zawodów?
Kiedyś z pomysłem odstawienia Sanu z zawodów wyszedł Jurek Paluch, spotkałem go niedawno i pogratulował Sanu. Wtedy mówił o 5 letniej przerwie w zawodach a to dzięki zawodom udało się szybko zdiagnozować problem i szybko podjąć kroki. Na wysokim wymiarze trwało by to może 2 lata dłużej... Wszystkich zawodników jakich dobrze znam pracują na tę jakość wody i wierz mi gdyby wszystko od nich zależało w wodzie byłoby pełno dużych ryb. Niestety czasem decydują ci, którzy traktują rzeke jak sklep rybny.
A czasem wszystko staje na głowie.
W internecie nie widać niestety przymrużonego oka czy uśmiechu, niestety... A Ty cały czas wolisz jelce od sanowych lipeini.
Poza tym dyskusje dla której mam pięć minut na dobe nie da sie rozsądnie prowadzić.
pozdrowienia
Teraz zaczynam bardziej rozumiec Pana dzialania i wychodzi na to ze bylo to tzw. "zlo konieczne" aby doprowadzic wode do lepszego stanu.
Z drugiej strony to "ujawnianie" poczynan dalo by duzo dobrych efektow ubocznych, jak mniej negatywnych komentarzy i powielanie dzialan w innych rejonach i wodach.
Wszyscy wiedzieli by o pochodzeniu tych rozwiazan i mimo kopiowania pomyslow, bylo by to tez spora Pana zasluga, a jednoczesnie wiecej wod w krotszym czasie mialo by szanse dojsc do podobnych efektow.
Bylo by tez porownanie na jakich wodach i w jakich warunkach ono sie sprawdza.
|