|
Witam! Tu wyrażę moją, skromną opinię - jako startujący w zawodach i rekreacyjny muszkarz,
spławikowiec itp... Problem wymiarów ryb i ich zaniżania na zawodach wysokiej rangi oraz tych
Okręgowych jest problemem nienowym... Startując w dyscyplinie spławikowej również
pojawia się ów dysputa...w zawodach jak w każdym sporcie liczy się wynik i czas,
rywalizacja...niestety tak już jest..."oranie" dna nimfami bez sznura lub krótkim sznurkiem lub
czesanie drobnicy procyzyjnie tyczką czy uklejówkami nie wzbudza raczej pozytywnych
emocji...szczególnie wśród wędkarzy rekreacyjnych..tak było i będzie! W sprocie jest
ważniejszy wynik od innych, wspaniałych aspektów wędkarskich..jak roskoszowanie się holem
pięknego kabana czy ryby życia...nie o to w tym chodzi! To sport...wyścig...niestety i stety bo
sam w nich staruję...więc uważam, że najbardziej odpowiedni stosunek i dystans do tego
problemu to najlepsza recepta na frustracje itp...Koledzy - Ci, którzy uprawiają wędkarstwo
wyczynowo będą za tymi przepisami natomiast Ci, którzy chcą czerpać radość i rozkoszować
się wędkarstwem muchowym, spławikiem czy jakimkolwiek innym...czekać na rybę życia,
patrzeć z uwielbieniem jak suchar pięknie spływa z nurtem i nagle znika w paszczy pięknego
pstrąga czy lipienia (sam to uwielbiam) nigdy nie zaakceptują przepisów sportowych
dyskreminujących ryby na rzecz wyścigów, wyniku, punktacji..itp...czyli zwodów - tak już jest!
Osobiście jestem w "rozkroku" pomiędzy sportem a tym co najpiękniejsze - radością z
finezyjnego wędkowania...ale to mój, prywatny i świadomy wbór. Pozdrawiam muszkarzy
sportowców jak i tych lubiących rekreację! Puenta - sport, sportem a przyjemność,
przyjemnością...tego nie da się idealnie połączyć...i nie tylko w dziedzinie wędkarstwa!
|