|
Ludzie...
Czytając wpisy na tym forum zauważyłem, że jak się robi coś samemu, bez tzw. grupy wsparcia (np. łowi jelce na muchę), to jest się przedmiotem bezkarnych kpin ze strony sporej ilości wędkarzy muchowych, którzy w takich okolicznościach objawiają się na forum jako łowcy ryb słusznej wielkości, konkretni faceci, którzy daleko rzucają kurczakami i w ogóle ryby mniejsze nie budzą ich zainteresowania.
Tymczasem jeśli ktoś łowi pstrągi i lipienie mniejsze od moich jelców, ale robi to w zorganizowanej grupie, staje się to przedmiotem bezkarności i wtedy kpiny nie są w ogóle popularne, a ilość osób które się z tego nabijają jest znikoma. Co więcej, ludzie którzy wobec moich jelców darli łacha, w odniesieniu do ich śmiesznej wielkości, atakują Hrabiego, za to że on śmie dyskutować z szacownym gronem zawodników. Objawia się to m.in. tym, że na zadane pytanie Artura, ktoś mu odpowiada czymś innym, tak jakby w ogóle nie czytał pytania.
W tym dziwnym świecie, gdzie słuszność jest tak względna jak wartości wyznawane przez różne grupy, można na przykład w jednym kraju odnieść dziwne wrażenie, że coś jest nie tak. Otóż na forum FORS i Jerkbait, małe ryby szlachetne zwykle lądują tam, gdzie je wyśle moderator, czyli są kasowane. Przez oba fora przewinęły się niejednokrotnie nagonki na ludzi fotografujących małe pstrągi czy lipienie, powołując się na RAPR, dobre obyczaje, poczucie smaku, etykę, objawienie św. Jana i wizję matki boskiej z Szeszan Człowiek, który doświadczył lub był wielokrotnym świadkiem takich reakcji moderatorów tych obu, całkiem dużych forów, może dojść do wniosku, że łowienie i fotografowanie niewielkich ryb szlachetnych w Polsce uchodzi za spory obciach. Tymczasem podejście na ogólnopolskich zawodach Grand Prix i to w metodzie najbardziej elitarnej z możliwych, jest o 180 stopni odwrotne od nastawienia społeczności Fors i Jerkbait z których spora część, to "tylko" spinningiści, dopiero aspirujący do "elity" .
I to jest jeden kraj... doprawdy nie wiadomo o co tu chodzi
Czy poczucie słuszności, wyznawane wartości i wreszcie sprawy, które należą do kategorii totalnego obciachu zależą tylko od tego czy jest się w danej chwili na FORS i Jerkbait, czy też na znamienitej, ogólnopolskiej imprezie muchowej?
W jednym kraju i pod jednym niebem, można dostać jednocześnie zjebkę za fotkę małego lipionka na forum i jednocześnie zejebkę za czepianie się zawodników, że Ci z podobnym lipionkiem idą do sędziego. Co więcej te stanowiska zdają się od siebie oddalać, gdyż na wspomnianych forach zdjęcie małej ryby jest coraz większym obciachem (na Jerku już jest to nawet fizycznie niemożliwe - piszę o tych forach w kontekście ich wieloletniej ewolucji), a tymczasem w drugiej równie znamienitej grupie co w/w łowienie króciaków jest już nie tylko akceptowalne, ale wręcz przyczynia się do badań naukowych nad Sanem i zaczyna być czynem społecznym zbiorowej bonitacji tej rzeki A dowody jak zwykle są.... w rzece Najlepsze jest to, że każdy ma swoje dowody w rzece, takiej czy innej
Powiem szczerze, że zawsze raziły mnie ostre reakcje środowiska za fotografie małych ryb na forach, gdyż stare zblazowane pryki, nie powini rypać nowych adeptów za ich pierwsze radości... swoją drogą fotografia nad wodą może trwać znacznie krócej niż spacerek do sędziego.
Dla spójności postaw i pewnego minimum jedności w wędkarskiej etyce, proponuję w sensie obyczajowym albo "zalegalizować" na ważniejszych forach (wedle chęci administratorów) możliwość dodawania fotografii ryb każdej wielkości albo jeśli ma to jednak pozostać niemożliwe i niemile widziane, "zdelegalizować" poławnianie krótkich ryb na zawodach. Bo teraz to mam wrażenie, że żyję w dwóch światach równoległych
Jeśli te dwa światy równoległe mają pozostać takie jakimi są teraz, bardzo proszę o mniejszą gorliwość w wyrażaniu swojego oburzenia zależnie od środowiska, którego względy chce się zaskarbić. Po prostu jest to bardzo niesmaczne...
Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek
|