|
Ja jem ryby przez siebie złowione, dużych ryb nie jem bo są niesmaczne. Sam sobie to ustalam kiedy mogę i jaki gatunek. Zależy od zasobów, presji, odcinka. Jak rzeka zapomniana to i potokowca dzikusa zjem z ogniska. Tak raz na rok-dwa lata zabijam jakiegoś P lub L, nie od wczoraj tylko od 18 lat. Inni się nażarli kompletów a teraz shizują się nokillową religią... Ja jak przez 18 lat muchy zjadłem po kilka pstrągów i lipieni to będzie dobrze. Ja mam długofalowe podejście umiarkowane i mnie pitolenie nokillowych nuworyszów i fanatyków ani ziębi ani parzy...
Najwięcej w życiu najadłem się białorybu... do Lidla niech chodzą sobie inni. Ja umiem sobie złowić świeżą płotkę z czystej wody.
|