Odp: Kuchnia wedkarska
: : nadesłane przez
Jachu (postów: 4487) dnia 2014-02-11 11:10:45 z *.net.pulawy.pl
Głowę zostawiliśmy następcom. Reszta, całe 10kg zjedzone i wyobraź sobie, że została namierzona w Osiecznicy! Rozpióry? Be. Nawet w Warcie ich wtedy nie było. Z Lutomskiego najlepsze były linki i węgorze. Oczywiście głównie w ramach tzw. samozaopatrzenia, bo nasz ś.p. przyjaciel - instruktor rzadko tracił czujność. Oczywiście też się dało. Najmilej wspominam sielawki i sieje z Jaroszewa, frytki z małych karpików, których mrowie było po spuszczeniu stawów na Borowym i wątróbki z miętusów z tamtejszego doprowadzalnika. Pycha.