|
Jak się PZW rozp...to my też dostaniemy po dupie. Nietykalność tego związku ma też swoje plusy.
Słyszy się, ze leczenie zaawansowanej i ciężkiej choroby czasem bywa skuteczne, ja z doświadczenia wiem, że nigdy takie nie jest. PZW to zaawansowany rak, w stanie rozpadu i wielu przerzutów, taki nieoperacyjny. W takim przypadku tylko najbliższa rodzina i to ta kochająca widzi jeszcze nadzieję na uzdrowienie chorego a realiści zastanawiają się jakie będą koszty pochówku. Jednak lepiej dla wszystkich jest gdy chory szybko umiera i nie generuje bezsensownych kosztów dla pozostałych. A potem jest tak jak w piosence : " ... a po nocy przychodzi dzień ...". Reasumując upadek PZW to chwilowy chaos i nic więcej. A może się też zdarzyć, że w popiele po "związku" pojawi się jakiś diament.
|