|
Jak będzie rewolucja będa i ofiary.
W naszym przypadku będą to wody Wiaru, Strwiąża, górnego Sanu Wisłoka i Wisłoki a może jeszcze parę innych. jak znajdzie się chętny na San czy Solinę to na pewno nie za 2 zł dziennie.
W PZW trzeba dużo i nie dużo: wystarczy zrozumieć że tak duża organizacja powinna miec zróżnicowana ofertę wędkarską: płotki za 2 zł, duże karpie za 20 zł/dziennie, drapieżniki za 35 zł/dziennie i łososiowate za 50 zł dniówka z limitowanym dostępem. Łudzą się ci co myślą że przyjdzie nowe i będzie rozdawać rybki.
Panie Piotrze a może o to właśnie chodzi:
Żadnych składek do PZW tylko licencja roczna na wody ogólne czyli te, które nie są dzierżawione przez kluby, stowarzyszenia czy osoby prywatne. Płacimy np. 200 złoty i mamy dostęp do ogólnodostępnych wód mając świadomość, że nie ma tam kontroli itd. (oczywiście dokumentem uprawniającym do wędkowania oprócz wykupionej licencji jest karta wędkarska).
Opócz tego mamy łowiska dierżawione i tutaj wybieram sobie to które mi pasuje. Ja np. wybieram San i zapisując się do stowarzyszenia które nim zarządza zgadzam się automatycznie na przepisy tam obowiązujące np. calkowity zakaz zabierania ryb i opłata roczna 1000 zł. Jeżeli mi się nie podoba San to wybieram Dunajec czy jeszcze inne łowisko.
Wybieram to co chcę i niestety to na co mnie stać. Nikt nie obiecywał że łowienie pstrągów po 60 cm będzie tanie - na zachodzie europy to są łowiska Trophy i kosztują masakryczne pieniądze.
Oczywiście każdy dzierżawca ma gopodarować wodami zgodnie z operatem dla np. dorzecza Sanu - i łapę powinno na tym trzymać ministerstwo środowiska. Dzierżawca nie mógłby też luzować (zaostrzać owszem) przepisów obowiązujących na wodach ogólnodostępnych (nie dzierżawionych).
Pozdrawiam
|