|
Czyli piszesz sufitologiczne banialuki.
Wszystko, co ma związek z PZW (PZW w peerelowskim znaczeniu) jest banialuką.
Czasem w 100%, czasem w połowie a czasem tylko się o nią ociera, jednak zawsze
zostaje ślad skażenia.
Ot chociażby ten fragment o "sztabie ichtiologów "do biegania po wodzie". Wiesz ilu
ichtiologów kończy rocznie studia?
Wiem i wiem też, że często wyjeżdżają za granicę, bo tu nie znajdują pracy. A przecież
po studiach człowiek jest na tyle jeszcze elastyczny, że wiele może znieść i podejmie
nawet kiepsko płatną pracę w imię idei.Tak przeglądam właśnie "Giełdę Rybacką" -
Ogłoszenia o pracę, i jasno z tej lektury wynika, że ichtiologów jest sporo i doskonale
wiedzą gdzie mogą zarobić i cenią małe gospodarstwa a nie te wielkie, w których
prezesi zarabiają wielokrotność ich pensji.
A tych doświadczonych, to gdzie szukać
No, tych doświadczonych to często nie uda się już ściągnąć z zagranicy, bo tam
układają sobie życie. Ale i u nas zostało wielu mądrych ludzi, no i co rok pojawiają się
następni. Niestety jakoś PZW ich nie wyłapuje. A to dość dziwne. To tak jakby do
pracy w firmach informatycznych nie zatrudniano informatyków. Tylko miłośników-
amatorów elektroniki.
i kto ma za to zapłacić?
Polski Związek Wędkarski zrzesza ponad 600 000 członków. Czy chcesz mi
powiedzieć, ze w pieniądzach pobieranych od nich brakuje środków na ichtiologów?!
W sumie to może i brakuje, bo kiepski gospodarz może pustynię i "odpiaszczyć".
Jednak jedna jedyna złotówka, to w skali całego kraju jedyne 600 000 zł. Jeśli to mało
na ichtiologów do dajmy na to 2-3 zł od członka, czyli, to już raptem 1,2 mln lub 1,8
mln zł na rok. Chcesz powiedzieć, że to mało na "sztab" w większości zafascynowanych
swoją pracą ludzi?!
Tak przy okazji, lubię napić się piwa w dobrym towarzystwie.
Alkohol odmóżdża, w dobrym towarzystwie to wolę spacer.
|