|
nie infantylizujmy sprawy, o obniżeniu koryta i poziomu wód gruntowych wie każdy, na to większego wpływu nie mamy, , ale może trzeba by przetrzebić np. okonia bo inaczej narybek brzany, jelca czy klenia ma małe szanse, a może nie trzeba, któż to wie ?
Po pierwsze mamy wpływ,
- możemy rozebrać zaporę , co choc wydaje się infantylne - to jest możliwe !
- możemy przerzucać rumosz skalny z Dębna do Sromowiec.
po drugie -
są odłowy kontrolne prowadzone praktycznie stale od kiedy istnieją związki wędkarskie czy rybackie. Samych publikacji ichtiologa Okręgu widziałem kilka, a jako współpracownika kilkanaście.
Moim zdaniem układ ( przyrodniczy ) ma zbyt wiele zmiennych, żeby wnioskowanie było ścisle.
Doświadczenia mierzalne wykonuje się przy stałych parametrach i jednej zmiennej.
Wyjątkowo skomplikowane matematycznie przy dwóch.
W środowisku masz ich mnówstwo - temperatury, przegrody, opady, zanieczyszczenia, różnorodność gatunków, nowe budynki itp. itd.
Zawsze będzie można podważyć wnioski oparte na takich badaniach.
Moim zdaniem należy tak balansować ingerencjami, żeby dążyć do przywrócenia naturalnego porządku.
Wyrównanie braku tarła poprzez zarybienie jest jednym z nich.
Zauważ, że wpuszczamy lipienia, a nie rybę drapieżną w stosunku do innych gatunków ichtiofauny. w tym przypadku , poza zawleczeniem chorób nie można nic popsuć.
Ryba oczywiście posiadała aktualne świadectwo zdrowia.
O braku ciągłości roczników może przekonać się każdy, kto łowi suchą muchą na OSie.
Brakujące roczniki to głównie wynik pracy zapory. W ubiegłym roku 20 dni lipca pracowała - 70 m3 w dzień, 240 m3/s w nocy.
Obniżenie koryta na wysokości Tylmanowej jest proste do obliczenia bo są mury oporowe.
Przepływ 8 m3/s w 80 roku to była połowa górnego murku na Królowie, obecnie około 1, 10
niżej.
pozdrawiam
rc
|