|
Panowie,
Gdzieś wyczytałem, że tylko 3% ludzi w Polsce zarabia między 3000 a 5000 zł netto. Jak myślicie, czy ten ułamek ludzi którzy są bliżej tych 5 tys. jest w stanie nakręcić koniunkturę w naszym wędkarstwie? Tyle razy dyskutowaliśmy nad modelem wędkarstwa, a jak się mają nasze dyskusje do realnej sytuacji ekonomicznej gospodarstw domowych?
Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek
Krzysztof jak ma się nakręcać koniunktura turystyki wędkarskiej skoro de facto uprawianie wędkarstwa w naszym pięknym kraju sprowadza się w chwili obecnej do przysłowiowego i w dosłownym słowa tego znaczeniu moczenia kija które równie dobrze można realizować w przydomowej sadzawce jak oddalonym o set kilometrów cudnie wyglądającym ale pustym jeziorze czy OS-ie z przekłutymi rybami które widziały już wszystko i są osiągalne dla najbardziej doświadczonych wędkarzy? Żaden rozsądnie myślący człowiek bez względu na to czy go stać czy odkładał na wyjazd cały rok nie spędzi urlopu na łowisku gdzie będzie łowił (albo nie) przypadkowe ryby. Wybierze za te same pieniądze łowiska zagraniczne. Pozostali będą moczyć kije w przydomowej sadzawce. A ten jeden procent idealistów i marzycieli do którego i my należymy będzie jeździł na os-y swoje niepowodzenia zrzucając na karb kormoranów, kłusoli, kwaśnych deszczów, MEW i Bóg wie czego jeszcze. Dopóki nasz szanowny rząd nie będzie widział w wędkarstwie interesu dochodowego doputy nie będziemy mieli dobrych łowisk. Pozdrawiam.
|