|
Zakazy i limity nie są żadnym zamachem na ustrój ... chyba, że ma się zamiar ponoszenie zasług w "utrwalaniu władzy ludowej" pod hasłami "ziemia chłopom", "ryby rybakom rekreacyjnym" ... itd ... Z tego wychodzi takie wędkarstwo jakie rolnictwo ... "one man one cow farming" ...
Kwestie ewolucyjne nie dotyczą tylko (a może nawet w mniejszym stopniu) zalezności wewnątrzgatunkowych, ale międzygatunkowych ... przetrwać mogą te gatunki, które są dostosowane do warunków, co zapewnia im sukces reprodukcyjny i przezycie ... selekcjonowanie populacji też może wywierać presję "ewolucyjną",. ale bardziej w rodzaju manipulowania, świadomego lub nieświadomego ... Selektywne odławianie dużych osobników bywa taką nieswiadoma presją na "karłowacenie", czyli przezywanie najbardziej "dostosowanych" czyli mało pożadanych ... Z kolei manipulacje zakazami i limitami moga prowadzić do celowego selekcjonowania osobników większych ...
Najbardziej naturalnym byłoby takie [prowadzenie (bardzo złożone) działań gospodarczych, żeby utrzymac proporcjonalną strukturę "piramidy" populacyjnej w ramach gatunku, z największą liczbą młodocianych osbników, średnią liczbą - pośrednich, oraz małą, choć znaczącą - największych ... Choć "manipulacyjnie" to bardzo trudne do osiągniecia ... O wiele łatwiej w taki spsosób prowadzi się łowiska "put & take", w których kwestie "jeśc czy oglądać" jest kwestią finansów i zdolności produkcyjnych ... Warto pamietać, że "niezabierania" trzeba pilnowac bardziej niż "zabierania" i dlatego nie ma powodu, żeby łowiska "no kill" były tańsze niż łowiska bez "no kill" ... w tym całym przedsięwzieciu ryby są ... najtańsze ... jak kazdy "surowiec" ...
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
|