|
W Polsce pod względem wędkarstwa nie ma relacji - klient Wędkarz a usługodawca - bary,
kwatery, hotele, PZW ze swoją ofertą, czy na końcu firmy wędkarskie.
Nikt o nas nie zabiega, nie wchodzi w przysłowiową dupę, brak dobrego managera w
kołach czy okręgach PZW, który połączy biznes PZW z biznesem lokalnym, który powinien być
tym najbardziej zainteresowany. A tu trzeba jechać, pogadać z ludźmi, złożyć jakąś ofertę.
Dopilnować, ponegocjować. Ale PO CO???
Firmy wędkarskie( wszystkie branże wędkarskie sprzętowe ) traktują nas - klientów jak bandę
przygłupów, którym się wydaje, że jak wypuszczą kilka nowości to jest super. Bez badań
marketingowych, bez sprawdzenia naszych potrzeb, bez organizacji festynów, gdzie będzie
można porozmawiać z szefem firmy czy przedstawicielami marketingu, który powinien być
łącznikiem między naszym środowiskiem a firmą.
I na koniec taki przykład lokalnego biznesu:
co rok przyjeżdżałem w pewne miejsce na kwaterę nad rzekę( nocleg, wyżywienie). Kilka razy
w roku. Zdarzyło mi się, że w tamtym roku nie byłem. I wiesz co? Właścicielka nie
zainteresowała się tym, czy przypadkiem nie zostawiam kasy u kogoś innego albo czy w ogóle
byłem w tych okolicach Słowem, nie wpadła na to, żeby zadzwonić, zaprosić do siebie, dać
zniżkę, może dla kolego np. 30 % rabatu za pierwszą dobę? czy zaproponować śniadanie w
cenie kwatery?. Cokolwiek.
Znam taką lokalną społeczność w Polsce, że jak się chce coś od nich uzyskać, to się słyszy:
" za chwilem". I ta chwila trwa czasami baaardzo długo, przy okazji słysząc, że kaski ni ma.
Seba
|