|
Drogi Marcinie,
Bez populizmu, taniej demagogii i manipulowania, please ...
Wiesz doskonale, że jeden przepis "łapta jak chceta, tylko wypuszczajta" nie wystarczyłby ... im bardziej zasoby naturalne, odtywarzalne lub imitujące naturę, tym bardziej nie wystarcza ...
C&R nie może być "listkiem figowym" do niepohamowanej eksploatacji i rybołówstwa "jak się chce, kiedy się chce, ile sie chce" ...
Gdyby komuś na prawdę zależało na ochronie ryb i na odtwarzalności zasobów, to czegoś takiego by nie napisał ...
W doświadczeniu ludzkim tym cenniejsze zasoby im mniej rozpowszechnione, im trudniej dostępne, im bardziej pożadane, im łatwiejsze do wyniszczenia ...
Mam nadzieję, ze wykraczasz w rozumieniu poza zakres skrajności, że albo "wolno wszystko", albo "nie wolno nic" ...
W przeszłości oczywiście znano techniki łowienia na muchę z obciążeniem przyponu czy muchy, ale niewielu wówczas łowiących zdało sobie sprawę, że tym sposobem można wyniszczyć zasoby, że to "wyrywanie grzybni z ziemi" ... dlatego w "kodeksie postępowania" w ramach wędkarstwa muchowego obciązanie przynęty nie mieściło się ... aż do późnych lat 70-tych "wszyscy wiedzieli", że miuch się nie obciąża ... aż nastał okres dominacji zachłanności i ludzi zachłannych, którym nie wystarczało łowienie tych ryb, które stawały sie dostępne ... sięgnęli "do korzeni", bo ze zwalonej jabłoni łatwiej zebrac jabłka ... że nie urodzi następnych kolejny raz - a kogóż to obchodzi, co będzie jutro ... ważne, żeby brać dziś ...
Z trollingiem na pstrągi łatwo znaleźć rozwiązanie, wprowadzone przez Brytyjczyków na Rutland i Grafham:
- tylko z zastosowaniem zestawu muichowego
- tylko "na wiosłach"
- tylko w rejonie najgłębszym, niedaleko tamy, oznakowanym bojami
- bez narzędzi rybactwa "przemysłowego" - downriggerów, sonarów itp.
Albo chce się rzadkie dobra chronić, albo szukać usprawiedliwień dla ich eksploatowania mimo ryzyka wyniszczenia ... im bardziej komercyjnego, tym bardziej wątpliwego ...
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
|