|
Dziękuję za potwierdzenie i rozszerzenie istotnych tez moich komentarzy. Mieszkanie w regionach pod pewnymi względami "obdarzonych" specyficznymi, korzystnymi warunkami, ułatwia prowadzenie gospodarki i jeśli się choć troche postarac, to "da się" ... zwłaszcza przy skupieniu uwagi z róznych stron.
W dużej mierze ma Pan rację, zarówno pisząc o tym, że "PZW to my', z drugiej - ze w pewnyh kwestiach, takich jak zawodowa ochrona, czy profesjonalne występiowanie przed sądem to właśnie reprezentanci wspólnoty mają ogromną role do odegrania. Jednak przy współpracy i współdziałnaia, a nie "oczekiwaniu na ogłoszenie wyników" przez pozostałych. Występowanie przed sądem wymaga często choćby zeznań świadków, a zgłaszający wykroczenie czy przestępstwo nie może ograniczyć się do tego, tylko wspierać swoje zgłoszenie zeznaniami i wystąpieniami w charakterze świadka.
Ma Pan też rację, że w tzw. towarzystwach wędkarze zajmują się w większości stroną wykonawczą działań, a zupełnie nie aspirują do przejmowania funkcji decyzyjnych w stowarzyszeniu. Rzadko komu zdarzy się założyć sekcję przy kole, czy odrębne koło, a już wejście do ZO jest ewenementem ... że o uzyskaniu większości w ZO, gdzie podejmowane są wiążace decyzje, nie wspomnę ... W większości zainteresowani ograniczają sie do swojego małego "podwórka", a działania na skalę okręgu, w róznych środowiskach wędkarzy o innych zainteresowaniach mało kto myśli ... a wejście do ZO oznacza zajęcie się i "plłotkarstwem" i "leszczarstwem" i "karpiarstwem" i "świnkarstwem" i "brzaniarstwem" i wieloma innnymi dziedzinami, które uprsawiają wędkarze zrzeszeni w okręgu ... także godzeniem często sprzecznych interesów i oczekiwań ... Jednak bez udziału rozsądnych wędkarzy bezpośrednio w zarządzaniu trudno spodziewać się zrealizowania opisanych przez Pana oczekliwań ... jacy członkowie, takie i całe stowarzyszenie ...
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
|