|
Drogi Wojtku,
Tak jak Ty masz prawo do pochwały tego typu imprez, tak ja mam swoje do wyrażenia dezaprobaty. W szczegóności miałem na myśli "zakopianizację" Bieszczad, która niszczy ich ducha. Plastikowo-gigabajtowa generacja dzisiejszych 30-latków nigdy mnie nie zrozumie,gdyż nie miała przyjemności pić piwa w Barze Zasanie w Huzelach z kufli bez ucha, jechać całą noc ososbowym do Zagórza a potem dymać piechotą parę kilometrów do obozowiska, słuchać przy ognisku opowieści dziadka Konika z Łączek o czasach walk z UPA i spać na strychu pod słomą w czasie pierwszych, wrześniowych przymrozków. To dla nich nieosiągalny kosmos. Ja też w tym roku miałem w Zwierzyniu swój dwudniowy jednoosobowy festiwal muchowy, pierwszy dzień festiwalu zakończyły kurwy lecące o 6 rano z ust kolegów łowiących przy pierwszej wyspie, drugi jakieś pijane bydełko, które urządziło sobie poranne dożynki w wiacie Vision. Masz rację, przepełnia mnie frustracja, gorycz i nostalgia za dawnymi Bieszczadami, których nie złagodzą nawet, niewątpliwie interesujące, rozmowy z Tobą.
Pozdrawiam
|