|
Kiedy byłem na praktyce w Łopusznej, to pamiętam jak brygadzista ostrzegał, że kiedy, podczas sprawdzania dojrzałości gonad, głowatka ciepnie się i spadnie ze stołu na ziemię , to przeważnie od tego uderzenia ślepnie. Myślę, że łowcy głów (nokilowcy) mogliby pomyśleć o jakimś zabezpieczeniu, np. noszenie jakiejś dużej brezentowej maty w plecaku, żeby rozesłać ją na ziemi i na niej przenieść później rybę do wody. Co do dotleniania ryb, poprzez ciąganie ich za ogon w prądzie wody, to także mam mieszane uczucia. To dodatkowy stres dla ryby, no i możliwe mikro uszkodzenia naczynek krwionośnych i nerwów. Pomyślmy, jakby w ten sposób reanimował nas mityczny Gigant. Najlepiej, podtrzymać delikatnie rybę pod brzuch w niezbyt silnym nurcie wody, a nie ciągać silnie w te i nazad.
Pozdrawiam
Robert
|