|
Odpowiem pytaniem: Czy kierowcy rajdowemu wolno „grzać” 150km/h po drodze
publicznej w terenie zabudowanym?
Wolno. A nawet szybciej. Oczywiście - w czasie zawodów lub treningu.
Poza tym zamknięcie drogi na czas rajdu powoduje wyznaczenie objazdów, a jak
zamkną Dunajec na Romaniszyna to można najwyżej poprzewracać kamienie na pustej
Białce.
Przepraszam, a to kierowcy rajdowi mają wytyczać objazdy (czytaj - zawieźć wszystkich
spragnionych rybiego mięsa akurat w dniu zawodów, na rzekę pełną tylko wymiarowych -
bo przecież kłucie innych jest nieetyczne - ryb)?
A poza tym, to wspomniany Romaniszyn jest raz do roku. A ile razy zdarza się, że płacisz
zajeżdżasz nad wodę, a tam tłum "patelniarzy", bo akurat zarybili, więc się nie wciskasz, bo
uznajesz, że towarzystwo nie dla Ciebie. Albo przychodzi burza i z łowienia nici. To -
będziesz składał zażalenie do Pana Boga?
A czy tzw. etyka nie może wyprzedzać praw wynikających z „czasowej zgody”? Czy
kłucie rybich dzieci czasowo uznanych za „dorosłe” na potrzeby „sportu” i cały ten cyrk z
lataniem z nimi do sędziego jest etyczne?
Cały ten cyrk, jeśli jest zorganizowany jak należy, jest na pewno bardziej etyczny niż np.
godzinne "sesje fotograficzne" których obiektem jest "czterdziestak" panierowany w piasku
w celu późniejszego wstawienia do galerii internetowej. O ile oczywiście nie trafia na
patelniarza.
W Czechach np. bywają zawody robione na rybach 20 i 15 centymetrowych a jakimś cudem
i wody u nich bezwstydnie rybne i etyka o wiele wyższa - oczywiście GLOBALNIE - niż u
nas.
A tak już na marginesie - czy pstrąg 25,5 cm przeżywa większy stres w czasie holu
niż pstrąg 30 cm?
Globalnie tak. Podczas zawodów złowionych zostanie 90% pstrągów 25,5cm-30,0cm i
10% powyżej 30cm. Każdy z tych po 25,5 cm zostanie zapakowany do podbieraka,
wleczony czasem kilkadziesiąt metrów do sędziego, zmierzony i wypuszczony cały osrany
ze strachu. A można uniknąć tych 90% globalnego stresu podnosząc wymiar do 30cm.
Gdyby je zrobić na rybach czterdziestocentymetrowych, to zeszlibyśmy do 0,1 %. Globalnie,
rzecz jasna.
No cóż - można np. w meczu piłkarskim zaliczać tylko te gole, które padają co najmniej z
połowy boiska i trafiają w "okienko" bramki w odległości nie większej niż 10 cm. Pozostaje
tylko "malutki" problem: jak wyłonić zwycięzcę. I czy nie prościej byłoby go po prostu
wylosowywać.
Czemy nie zadbacie o puste Skawę, Rabę poniżej Gdowa, Ropę, Wisłokę, cały szereg
bezrybnych rzek pomorskich nadających się do rozgrywania zawodów? Nawiązując do
Twojego wątku o kierowcach rajdowych, „zbudujcie” tory wyścigowe a nie ścigajcie się po
drogach (rzekach) publicznych.
Hmmm, ciekawe... znaczy - sportowiec, chcąc uprawiać swoją dyscyplinę winien sobie
wybudować stadion, bieżnię, boisko piłkarskie. Czy tak?
Taki Messi, to powinien w ramach treningu nosić cegły na budowę Camp Nou.
Ale zejdźmy z wyżyn sportu na ziemię. Czyli Twoim zdaniem zawodnicy powinni się
zrzucić, zrobić w Polsce kilka OS - ów, rozegrać sobie na nich zawody, a następnie -
oczywiście - przekazać je "szerokiej publiczności". Czy tak? Gdy masz ochotę na piwo, to
oczywiście kupujesz cały browar...
Pozdrawiam
|