|
Mnie w tych zawodach PZW rozgrywanych na Wiśle bawi najbardziej to, że PZW dzierżawiąc 95% wod górskich w okręgu katowickim, bielskim, krakowskim i opolskim nie jest w stanie samemu zadbać o 1 (słownie: jedną) rzekę z rybostanem umożliwiającym rozegranie zawodów w których nie "wyzeruje" 80% zawodników i organizując zawody pomaga robić biznes prywatnemu dzierżawcy z którym samo przegrało przetarg parę lat temu... To się nazywa symbioza ; ) Ale utrzymanie i ochrona rzek przecież kosztuje a skąd PZW ma na to wziąć poieniądze, bo przecież nie ze składek...
Nie wiem czego Kolega się czepia . Przecież w PZW wszystkie rozliczenia są jasne i klarowne.
Okręgi mają po prostu koszty, duże koszty.Wszystko kosztuje, wynagrodzenie oraz ubezpieczenie dla dyrektora oraz innych pracowników, samochody i ich utrzymanie, delegacje, diety dla działaczy, organizacja zawodów spławikowych, gruntowych, spiningowych, muchowych, rzutowych, udział w zawodach morskich, dotacje i ekwiwalenty, odznaczenia i pamiątki, codzienne małe co nieco na biurko pracowników( kawusia, herbatki, cukier, woda mineralna) , jakiś poczęstunek na liczne obrady. Dochodzą do tego opłaty za dzierżawę wód, utrzymywanie posiadanych obiektów, woda w kranie, prąd, gaz , telefony komórkowe i stacjonarne, okolicznościowe nagrody i jeszcze wiele , wiele innych kosztów, których nie sposób w kilku słowach wymienić.
a ryby ? no cóż, jak zwykle brakuje na nie pieniędzy
pozdrawiam
jp
|