|
Kuba ma rację, ale nie do końca Przewoziłem kilka razy kołowrotki w bagażu podręcznym razem z linkami i plecionkami. Nigdy nie miałem problemu lecąc z Irlandii, problemy były zawsze na polskich lotniskach. Raz w Gdańsku udało mi się przekonać pana ze SG i odpuścił m (po długich konsultacjach z dowódcą i mojej obietnicy, że będę grzeczny i nikogo nie zwiąże podczas lotu), ale już w Krakowie ściągałem przy pani oficer 300 m plecionki z mojej Daiwy wprost do lotniskowego kosza.
|