|
Jedyną, jak się wydaje drogą do osiągnięcia rybostanu na poziomie, nazwijmy to normalnym jest bezwzględne wprowadzenie nakazu oddawania rzetelnie wypełnionych rejestrów i, co pewnie wywoła ździwienie uzupełnianie łowisk w rybami odpowiadającymi tymi z rejestrów. Wydaję się to być trudnym do wykonania, ale jednak mozliwym. Z tego co mi wiadomo taką gospodarkę prowadzą Czesi. Rozwiązanie dotyczące rejestrów ma być wprowadzone od przyszłego sezonu w okręgu lubelskim, gdzie zgubienie rejesrtru i nie zgłoszenie tego faktu będzie skutkowało zakazem wędkowania, a wyrobienie nowego rejestru podlegało będzie opłacie - http://lubelskiepstragi.eu/index.php?option=com_content&view=article&id=370:obrady-zarzd-okrgu-w-lublinie-1102010&catid=62:aktualnopci&Itemid=105. Takie same skutki pociągnie za sabą brak rejestru podczas opłacania składki na rok następny. Nie masz rejestru ni łowisz. Proste. Tutaj trzeba jeszcze zaznaczyć, że kontrole nad wodą to sprawa niezbędna do utrzymania systemu. Wzorem niech będą doskonale mi znane praktyki na wodach górskich ZO Lublin czy Krosno, gdzie strażnicy są nad wodą codziennie.
Limity ilościowe, widełki wymiarów - to sprawa, która wogóle nie powinna budzić kontrowersji, i coraz częściej stosowana. Z drugiej strony, czy można komukolwiek zabronić zabrania ryby? Nie, i trzeba to pozostawić "sumieniu" wędkarza, etyce wędkarskiej, czy samemu zdrowemu rozsądkowi. Przy założeniu, że łowienie ryb to sport logicznym staje się sportowe (fair) traktowanie ryb, jako współzawodników w rywalizcji. Trudno sobie dzisiaj wyobrazić by zawodnicy drużyny przeciwnej w jakiejkolwiek dyscyplinie sportowej byli zjadani po przegranym meczu (choć w czasach Imperium Inków - drużyna przegrana składana była w ofierze). Co do wysokości składek, dyskusyjnym jest czy powinne być większe dla zjadaczy złowionych ryb. Toć wszyscy członkowie PZW mają takie same prawa w ramach statutu i RAPR.
|