Witam
Bynajmniej nie jest to wyrazem braku szacunku, jeśli oczywiście można jeszcze w Polsce wyrażać się w języku polskim. Przepraszam za dygresję ale epatowanie otoczenia wtrąceniami słówek w obcych językach uważam za nieco przypominające używanie łaciny przez sarmatów
Po prostu należy zrozumieć, że są ludzie, którzy oprócz spożywania pokarmów, załatwiania potrzeb fizjologicznych, nauki w szkole, pobierania kieszonkowego od rodziców i siedzenia na necie mają masę innych obowiązków i cenią swój czas oraz konkrety. A negocjację i "dogrywanie" szczegółów polega według nich na krótkiej wiadomości w stylu "Witam, jestem w stanie zaoferować kwotę X przy opcji wysyłki takiej a takiej. Jeśli odpowiada to świetnie a jeśli nie to dziękuję i pozdrawiam". Trzeba też zrozumieć, że niektórzy sprzedają coś nie dlatego, że przymierają głodem lecz np. robią miejsce w szafie, małżonka suszy im głowę itp., itd.. Dlatego też groźby w stylu: "bo kupię sobie gdzie indziej" nie wywołują u nich spazmów rozpaczy. Nie robiłem nigdy zakupów na wiejskich bazarach, ale to taki styl negocjacji bardziej mi się z nimi kojarzy.
Pozdrawiam
JM